2016/08/09

Mountain sound

Wsłuchując się w rytmiczny odgłos kropel deszczu, uderzających o zakurzone szyby, mimowolnie zerkałam na zamazane kontury górskich szczytów, ukryte pod pierzyną utkaną z ciężkiego powietrza. Gdzieś pomiędzy głośnym śmiechem a cichym chrapnięciem, z krainy wiecznozielonych sosen wyłaniały się błękitne tafle górskich jezior, upstrzone ciemnymi piórami kaczek. Powietrze wyzwalało się z sideł upału, niosąc upragnione orzeźwienie i pozwalając odetchnąć pełną piersią. Z szybkością wilka dobiegłam do błotnistego brzegu, obmywanego przez mętną wodę jeziora. Zimne podmuchy wiatru kąsały mą skórę, przyprawiając o spazmatyczne dreszcze i powodując szybsze bicie serca. Zespojona z mgłą i kroplami deszczu, stałam się cząstką tajemnicy, ukrytej w sercu masywnych wzgórz.

Droga nad Jezioro Orawskie.